Japończycy z jednej strony ochoczo przejmują zwyczaje Zachodu, a z drugiej zmieniają je, dopasowując do swojej kultury i zwyczajów. Nie inaczej było w przypadku walentynek, na których sposób obchodzenia największy wpływ mieli producenci czekolady (którzy oczywiście widzieli w tym święcie sposób na zwiększenie sprzedaży swoich produktów).
Zarówno 80 lat temu, kiedy święto stawało się popularne, jak i obecnie, najczęściej kupowanym i wręczanym w tym dniu podarunkiem jest czekolada, a dokładniej różnego rodzaju czekoladki zwane giri-choko. Co ciekawe, tradycyjnie to panie obdarowują panów. I to nie ukochanych, a wszystkich, wobec których mają "społeczne zobowiązania" (czyli znajomych, szefa, kolegów w pracy i wielu innych) - stąd nazwa giri-choko, bo giri oznacza właśnie zobowiązanie.
Choć obecnie zwyczaj ten wciąż jest praktykowany, to z roku na rok coraz bardziej widać oznaki "buntu" Japonek wobec swego rodzaju przymusu kupowania czekoladek. Już nie tylko panie, ale i panowie kupują prezenty - tak, by nikt nie był poszkodowany. Wg niedawno przeprowadzonego sondażu tylko niewielki odsetek Japonek zamierza praktykować tradycję. Część woli obdarować tylko najbliższych, a ponad połowa kupi czekoladki, ale dla samych siebie.